Zaznacz stronę

Kiedy nastąpił zwrot w leczeniu Jagienki?

Kiedy zrozumiałam, że to ja muszę stać się specjalistką od leczenia swojego dziecka.
Gdy wszystko robiłam ?wg zaleceń? a stan zdrowia Jagienki ciągle się pogarszał.
I gdy zrozumiałam, że procedury, limity, skierowania wygrywają z czasem..

Moje przerażenie przypieczętowały słowa lekarza, że ?co prawda nigdy nie operowałem tak dużej skoliozy ani dziecka z wrodzoną łamliwością kości, brakuje nam dobrego OIOMu ale co ja mogę, jak mi NFZ każe, to zoperuję?.

Ten zwrot nigdy by nie nastąpił gdyby nie DOTARCIE DO WŁAŚCIWYCH LEKARZY , którzy pomogli odnaleźć się w tym dziwnym systemie, procedurach. Którzy wsparli swoimi serdecznymi, mądrymi radami.

i LUDZI, dzięki którym środki zgromadzone na fundacyjnym subkoncie pozwoliły działać!

Dziś wiem, że mając chore dziecko trzeba: SAMODZIELNIE PLANOWAĆ, ANALIZOWAĆ, PODEJMOWAĆ DECYZJE na podstawie wielu opinii..
Ciągle wracać do pytania: ?CO DA SIĘ ZROBIĆ??

Prawda, że podobnie jest z innymi sprawami w życiu?
Staram się mieć cele (zbieżne z marzeniami) do których prowadzi mnie codzienne zaangażowanie, wybory, decyzje.

Brać sprawy w swoje ręce!
Dlaczego właściwie mnie to spotkało!??
Bo życie nie zawsze daje nam to, co sobie wymyślimy.
Bo jesteśmy tu po to, żeby NAUCZYĆ SIĘ CZEGOŚ WAŻNEGO.

I gdy usłyszysz, że Twoje dziecko już zawsze będzie zmagało się z niepełnosprawnością..

NIE BÓJ SIĘ!!!
Każdą chorobę można oswoić.
Trudności miną, inne zostaną.. Być może pojawią się nowe..
A gdy przyjdą zwyczajne dni..
Będziesz przepełniona RADOŚCIĄ, WZRUSZENIEM, WDZIĘCZNOŚCIĄ.

NADEJDĄ TEŻ DNI PRZEPIĘKNE!

Twoje dziecko będzie rosnąć, rozwijać się.
Będzie stawiało przed Tobą i światem NOWE WYZWANIA.

Wiem, ze MASZ W SOBIE SIŁĘ,
by nauczyć się żyć na nowo.
A SZCZĘŚCIE JEST… W TOBIE.

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.