Zaznacz stronę
Po co dziecku wyzwania

Po co dziecku wyzwania

Zrobię to szybciej i lepiej.

Po co wymagać od dziecka z niepełnosprawnością.

 

 

I tak będzie skazane na innych. Jeśli dorosłość będzie mu dana…

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie.

Zwłaszcza, gdy dziecko trafia pod opiekę hospicjum.

I jak trudno pozostać bierną, gdy dziecko samo próbuje.

Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

 

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, zazwyczaj wiemy, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie jest utrudniony.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie,

brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Podjęte działania to radość i satysfakcja.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu – autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I tworzy własną, autonomiczną przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens,

pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Najlepszy Przyjaciel i Wsparcie

Najlepszy Przyjaciel i Wsparcie

Wokół sami szczęśliwi ludzie a ja siedzę w domu, nic mi nie wychodzi. 

 

Co o sobie myślisz? Jak widzisz Siebie? I czy w ogóle masz chwile, by spojrzeć..

W wiecznym zatroskaniu, poświęceniu..

Ze swoimi ukrytymi i utrwalonymi przekonaniami:

„Wokół sami szczęśliwi ludzie a ja tylko siedzę w domu, nic mi nie wychodzi.”

 „Nic dobrego mnie już nie spotka”, „do niczego się nie nadaję”.

 

 

Opiekując się ciężko chorym dzieckiem 24h/dobę nietrudno popaść w takie myślenie.

Ciągle te same czynności, w głowie brak perspektyw na przyszłość.

Coraz mniej sił i masa problemów.

Codzienne towarzyszenie dziecku w jego trudnościach.

Samotność, wyobcowanie, frustracja.

Brak motywacji by dostrzec… SIEBIE.

Nastrój i Samoocena lecą w dół.

Tak nie musi być.

Jeśli odnajdziesz Przyjaciela i Wsparcie.

W samej/ym sobie.

 

Mów do siebie z serdecznością, z wyrozumiałością. Jak do bliskiej osoby.

Bez biczowania za rzeczy, które Ci nie wyszły.

Doceń to, co zrobiłaś. Drobnostki z których składa się życie.

Zauważ… jest tego więcej niż przypuszczałeś/aś.

 

TO MYŚL JEST DŹWIGNIĄ DO ZMIANY. WŁASNEJ I OTOCZENIA.

DROGĄ DO SZCZĘŚCIA, KTÓREGO BYĆ MOŻE BRAKUJE.

 

Usłysz głos który do siebie kierujesz. Czy jest serdeczny? Czy podobne słowa powiedziałbyś/abyś bliskiej osobie?

Czy widzisz dobre rzeczy czy tylko punktujesz swoje słabości?

Czy dotrzymujesz sobie słowa? Że wygospodarujesz czas dla tej zmęczonej osóbki, która spogląda na Ciebie z lustra. Że powiesz jej: „dasz radę, nie z takimi trudnościami już sobie radziłeś/aś”

 

Twoje myśli i przekonania o sobie samym mają wielką moc.

Wpływają na Ciebie, na Twoje zachowania ale też na innych.

Ludzi, którzy traktują nas tak, jak im na to pozwalamy.

Jak sami o sobie myślimy.

Jeśli brakuje nam szacunku, jeśli zawsze stawiamy siebie na ostatnim miejscu.. świat wokół do tego przywyknie.

Nawet jeśli to ludzie, którzy kochają, którym zależy na Tobie.

I zanim z bólem stwierdzimy, że on/a mnie nie szanuje, nie docenia, warto zadać sobie pytanie: czy sam/a siebie szanujesz i doceniasz? Czy jesteś dla siebie dobry/a? Czy jesteś ważny/a? Czy dotrzymujesz sobie słowa?

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Szczęście i spokój zależą od nas samych.

Szczęście i spokój zależą od nas samych.

Dostrzec samego Siebie.

Zadbać o Siebie.

 

„Wy to się ciągle bawicie, tak na Was patrzę w tym Internecie to zazdroszczę takiego życia”,

„Żal mi Was strasznie, nie dałbym/abym rady tak patrzeć codziennie jak dziecko cierpi”.

 

Ile osób tyle spostrzeżeń.

Tyle doświadczeń, poglądów i ocen.

Opinii może być wiele. Są one wybiórcze.

Dlatego najważniejsze jest to, jaką sami przyjmiemy postawę wobec tego,

co nas w życiu spotyka.

Łatwo jest zostać mentalnie bezbronną ofiarą, która czuje się gorsza.

Albo przyjąć postawę roszczeniową, bo przecież mnie i dziecku wszystko się należy.

Dziecku, które wiele przeszło. Doświadcza swojej niepełnosprawności w każdej chwili, relacji, sytuacji życiowej.

Można się użalać nad samą/ym sobą.

Żądać odpowiedzialności od innych ludzi za to, co dzieje się w moim życiu. I za to jak się czuję.

Szukać winnych.

Odczytywać komunikaty innych ludzi jako niechęć, obrzydzenie do choroby.

Czuć, że jestem mało znacząca/y, mało wartościowa/y.

 

Szczęście i spokój w dużym stopniu zależne są od nas samych.

Zamiast szukać problemu na zewnątrz warto spojrzeć na to, co w moim sercu i w myślach.

Mieć dystans i zrozumienie, które pozwolą z większą pewnością siebie przejść do działania.

W obszarach w których można działać.

Zrozumieć perspektywę innych osób. W życiu każdego człowieka są wspaniałe momenty i te których nie chcemy pamiętać.

Każdy z nas ma inne życie, inaczej się w nim czuje.

Nie porównywać kto z nas ma gorzej czy lepiej.

To droga donikąd.

 

Być osobą wyrozumiałą dla innych ale także dla siebie.

Widzieć swoje starania i to, jak wiele nadal mam.

Gdy problemy nadal przerastają i trudno patrzeć ze spokojem nie bać się terapii, czasem leków. Bywa, że to pierwszy kok do wyzwolenia z marazmu i niechęci.

 

Każdy ma prawo i umiejętności żeby:

DOSTRZEC SAMEGO SIEBIE, ZADBAĆ O SIEBIE.

Widzieć różne strony swojego życia. Przejąć za życie odpowiedzialność.

Widzieć się nawzajem. Bo jesteśmy na tym świecie po to, by być z innymi ludźmi.

 

Poczucie szczęścia, miłość do życia, ludzi, do siebie jest największą nagrodą pracy nad swoimi myślami, stoickim spokojem.

I wtedy to, jak postrzegają nas ludzie zaczyna mieć drugorzędne znaczenie.

 

fot. Natalia <3

 

 

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

TRAUMA z greckiego RANA

TRAUMA z greckiego RANA

Nawet gdy Ty nie pamiętasz,

Twoje ciało pamięta

 

 

Są takie doświadczenia które zostają zapisane w ciele na długo.

Mimo, że rozum ich nie pamięta albo pamięta tylko skrawki.

Niekiedy wręcz przerażające, z bólem trudnym do zniesienia.

I żeby przetrwać, trzeba przestać czuć.

Tak powstaje trauma.

 

Trauma bardzo często dotyczy dzieci z niepełnosprawnością,

ludzi przewlekle chorych i ich rodzin. Ale nie tylko.

Może pojawić się u każdego a jej przyczyny to m.in.:

– Przemoc w szkole, w miejscu pracy

– udział w wypadku

– nadużycia fizyczne i psychiczne

– bycie świadkiem czyjejś krzywdy czy śmierci

– udział, bezpośredni lub pośredni w wojnie

– bolesne, pełne niepokoju hospitalizacje

 

Pamiętam kilka sytuacji w których życie mojego dziecka było zagrożone.

Gdy z przerażenia trudno było oddychać.

I kilkadziesiąt w których cierpienie było nieznośne. Jak wtedy, w szpitalu z maleńką Jagienką i szukanie igłą żył podczas pobierania krwi. Gdy wszystko trwało… kilkadziesiąt (!) minut.

 

 

Zarówno trudne doświadczenia jak i te na pierwszy rzut oka mniej przerażające, często zostawiają trwały ślad w ciele człowieka.

Jagienka do dziś reaguje płaczem lub stanowczym ?nie! nie mów o tym!!?

na pamięć niektórych szpitalnych sytuacji.

Wspomnienia, które przypominają o bezsilności i powodują autentyczny, silny ból w ciele.

Kiedyś nie wiedziałam, że to już trauma. I że należy się nią zająć.

Trauma może przejawiać się:

Bólami brzucha, sztywnością kręgosłupa.

Problemami ze snem ? koszmarami lub bezsennością.

Paniką.

Ciągłymi myślami o tym, co mnie spotkało.

Izolacją od otoczenia, poczuciem samotności.

Nieuzasadnionym lękiem, depresją.

Zachowaniem autodestrukcyjnym skierowanymi również ku sobie.

Niskim poczuciem własnej wartości, złymi wynikami w nauce.

 

 

JAK WSPOMÓC SIEBIE/DZIECKO PO PRZEŻYCIU TRUDNEGO DOŚWIADCZENIA?

TERAPIA

O możliwości podjęcia terapii traumy dowiedziałam się w Centrum Terapii Cukinia Fundacji Gajusz.

Uważam, że nadal zbyt rzadko mówi się o tym, że istnieją specjaliści ukierunkowani na leczenie traumy. A to podstawowa wiedza w jaką powinni być wyposażeni rodzice dzieci przewlekle chorych. Dzieci od najmłodszych lat narażonych na trudne szpitalne doświadczenia.

 

Terapia traumy może być uwalniająca.

Obniża stres. Pozwala ciału odreagować. Nauczyć się być w chwili obecnej. Nie reagować w sposób wyuczony, automatyczny a elastyczny.

Kieruje siły człowieka KU ŻYCIU.

W pracy z traumą właśnie doświadczenie a nie słowa mają największą moc.

Zadanie terapeuty nie jest łatwe. Bo przy jednoczesnym uchylaniu kawałeczka traumy, by pomóc pacjentowi oswoić się z doświadczeniem, trzeba powrócić do sytuacji w której jest bezpiecznie.

 

METODA TRE (Tension Releasing Exercises)

Metoda prowadzona przez terapeutę mająca na celu rozluźnienie ciała poprzez trzęsienie, rozładowanie napięcia i powrót wszystkich układów człowieka do normalnego, biologicznego stanu.

Podobnie jak u zwierząt walczących o życie czy jak u człowieka, który przeszedł operację ? ciało trzęsie się by później wrócić do normalnego stanu.

 

WSPOMAGAJĄCE ĆWICZENIA ODDECHOWE I OBNIŻAJĄCE STRES

Ćwiczenia wyciszające, medytacyjne, skanowanie ciała. Opcjonalnie z muzyką relaksacyjną.

?Twoje serce jest z Tobą od dawna i cały czas. Pozwoliło Ci przetrwać tak wiele lat. Tu i teraz jesteś bezpieczny/a.?

W spokoju powrócić do ciała. Do tego, co ono czuje. Tu i teraz. Czy jest ok? Jak mi się oddycha? Czy czuję się bezpiecznie?

Przenoszenie uwagi z jednej części ciała na drugą.

Koncentracja na tym, czy dłonie, brzuch, kark, kręgosłup i po kolei inne części ciała są rozluźnione.

Koncentracja na miejscach, w których czuć napięcie i rozluźnienie ich poprzez spokojny oddech.

Stosowanie oddechu koherentnego

ćwiczenie które polega na głębokim i spokojnym oddychaniu: 5-6 oddechów na minutę

 

A ponadto:

Budowanie zasobów miłych doświadczeń.

Tych z rodziną, z przyjaciółmi.

Otaczanie dziecka opieką poprzez miłe gesty. Jak choćby pogładzenie włosów.

Wspólne zauważanie, jak wiele wokół jest troski i życzliwości.

 

Jesteś bezpieczny/a. Wszystko jest dobrze.

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością

Rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością

Dzieci są jak statki. Muszą wyjść w morze i doświadczyć własnych burz (…)

 

 

 

Żeby było lekko, łatwo i przyjemnie.

Bo przecież moje dziecko zasługuje na to, co najlepsze. Jest z natury dobre, samo nikogo by nie skrzywdziło. Potrzebuje lubiących i akceptujących go rówieśników. Tak wiele w życiu już przeszło.

Niech chociaż na spotkaniach z rówieśnikami zawsze będzie super. 

Dlaczego więc zdarza się, że złości się lub płacze? Albo przeżywa smutek?

Bo łzy i niezadowolenie są czymś naturalnym.

Podobnie jak pierwsze zauroczenia i rozczarowania miłosne.

Człowiek musi je przeżyć w kontekście innych osób.

 

Wszystko ma sens. Gdy człowiek uczy się życia i rozwija.

I gdy wie, że ma obok kogoś, kto kocha. Mądrze kocha.

 

?Dzieci są jak statki. Muszą wyjść w morze i doświadczyć własnych burz. Ale niech nie zapominają, że rodzice są jak porty, do których zawsze mogą wrócić, aby naładować baterie i znów wyruszyć przed siebie.?

Dziecko z niepełnosprawnością również.

Pomimo ograniczeń, barier utrudniających kontakty rówieśnicze.

 

Przystosowanie do życia w grupie może trwać dłużej.

Nie można oczekiwać, że rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością będzie doskonale zharmonizowany z wiekiem.

Warto to zaakceptować i stwarzać jak najwięcej warunków do uspołeczniania.

Do samodzielnego wypływania w morze…

To normalne, że wiele osób, w tym równolatków, nie zrozumie niektórych dylematów i problemów. Bo do tego potrzeba silnej empatii. Nie każdy ją ma, nie każdy potrafi ją z siebie wykrzesać akurat w danej chwili.

 

Dlatego.. uczę Jagienkę, by mieć jak najmniej oczekiwań od ludzi.

Nie szukać akceptacji i poczucia wartości u innych. A z własnego działania, rozwoju, postawy.

Nie stronić od kontaktów, w których można doznać niepowodzeń.

Być blisko siebie.

Kochanie.. Nie przesadzasz, nie wymyślasz. Ważne jest to, co czujesz w sercu. Bądź sobą, blisko swojego serca. Działaj tak, by umieć spojrzeć sobie w oczy. To co czują inni jest równie ważne. Wiem, że jesteś dobry/a. Z Twojej postawy wynika Twoja moc i siła. Wszystko minie, trudne sytuacje też.

Im bardziej kochamy siebie i innych, tym więcej miłości wnosimy do świata, wśród swoich przyjaciół. Nie oceniamy, nie odrzucamy, jesteśmy bardziej otwarci.

I dobrze być sobą, nawet gdy normy społeczne nie są przestrzegane.

Jak nauczyć dziecko bycia blisko siebie? OD SIEBIE.

Zwłaszcza gdy z powodu niepełnosprawności spędzamy wspólnie tak wiele czasu.

Będąc przykładem asertywności, dobrego traktowania, słuchania własnego głosu i intuicji. Można się tego nauczyć.

I jak najwięcej rozmawiać.

A potem ? ograniczyć swoją obecność przy dziecku do niezbędnego minimum.

W życiu nie zawsze bezproblemowym i uśmiechniętym.

Pamiętając, ze obecność rodzica, nawet tego lubiącego młodzież i dobrze się z nią bawiącego, często deprymuje i wstrzymuje rozwój społeczny naszego dziecka.

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki