
Nie popaść w beznadzieję
Można dawać z siebie wszystko, ponad siły własne, dziecka …
Jagienka była malutka.
Wszystko kręciło się wokół szpitali, przeprowadzek – z oddziału na oddział.
Krótkie chwile spędzane w domu to strach, zmęczenie/wycieńczenie i płacz.
Marazm.. poczucie, że już nic dobrego nas już nie spotka.
Że pęd za niedoścignionym uzdrowieniem będzie trwał całe życie.
KIEDY Jagienka stanie na nóżki? Kiedy nauczy się podnosić główkę? Kiedy.. kiedy..
I przekonanie, że mimo wszystko muszę trwać w tym pędzie.
Bo jestem matką, bo pragnę zdrowia swojej córeczki. A jeszcze bardziej uzdrowienia.
Można dawać z siebie wszystko, ponad siły własne, dziecka …
i wpadać coraz bardziej w odmęt bezsensu.
Każdego dnia warto zatrzymać się pomiędzy tym, co było, a tym, co będzie.
By nie przegapić tego, co najpiękniejsze.
Utulić. Dostrzec że płaczące oczka dziecka są także oczami pełnymi ciekawości. Wyjść na spacer.
Bo dzieciństwo mojego dziecka jest bezcenne. Podobnie wiek dojrzały rodziców i życie ludzi wokół.
Że choć problemy są wielkie, to wiara w możliwości tez może być całkiem spora.
Wiara moja, wiara dorastającego dziecka.
A gdy brakuje nadziei, pracować nad nią, nad maleńkimi rzeczami, które pokażą,
że mogę, potrafię, że jest jeszcze coś, co ode mnie zależy.
Czy jest w tym dniu choć jedna rzecz, która sprawi, że nadam mu sens?
Niezależnie od tego, jakie życie wiedziemy, najważniejsze jest to,
czy odnaleźliśmy w nim szczęśliwe chwile.
Czy dostrzegaliśmy piękno czy jedynie dumaliśmy, KIEDY przyjdzie piękny czas.
Czy? moje/Twoje życie dało szczęście innym?
Wyobrażenia o przyszłości.. są tylko wyobrażeniami.
I choć przy maleńkiej Jagience było ich tak wiele, to zarówno najpiękniejsze jak i najtrudniejsze życiowe doświadczenia zaskoczyły i były ciągle przede nami. A może nadal są?
Co jeszcze mogę, by nie popaść w beznadzieję?
Nie brać dosłownie każdej przelotnej rozmowy, tej na szpitalnym korytarzu również. Ludzie, nawet gdy życzą jak najlepiej, nawet gdy kochają, też czasem się mylą, przeżywają swoje lęki. Tych wiecznie pesymistycznych, cynicznych omijać.
Ustalić własne priorytety. Moja Jagienka. Jej zdrowie, aktywność fizyczna. Integracja, rozwijanie pasji. Bo zdrowie psychiczne jest równie ważne. Nasza codzienność w których nie brakuje rozmów.
I dzięki którym ona wie, że dałabym się za nią pokroić.
Priorytetem stań się również TY!
Tak, wiem jak bywa to trudne.
Gdy wyjście na terapię czy dłuższą kąpiel powoduje wyrzuty sumienia.
Swoje przekonania też można zmienić.
Zasługujemy na taki sam szacunek i miłość, jak każdy człowiek.
?Życie każdego z nas to książka, którą piszemy swoją codziennością. Co znajdzie się w Twojej??
Agnieszka Maciąg
Co zrobię by w życiu swym być, uśmiechnąć się właśnie dziś?
Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.
Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.
Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.
A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.
Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.
Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.
?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg
Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami
Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?
To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.
Dziś wiem, że warto też dla Siebie.
Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.
Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.
Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.
Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.
Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.
Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.
A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.
Bo miłość jest we mnie.
To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.
Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.
Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.
Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.
A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/ Czy to nie pięknie?
Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,
pokocham też niedoskonały świat.
Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?
P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka
I tak będzie skazane na innych.
Jeśli dorosłość będzie mu dana...
Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.
I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.
Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…
KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.
Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .
Cieszyć się sukcesami.
Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.
Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.
Nie tylko brać ale też dawać.
Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.
Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.
Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.
W szczerości, bliskości.
Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.
Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.
A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.
Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?
Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.
Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.
Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.
A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.
Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.
I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.
Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.
Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.
By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.
I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.
Bądź z nami
Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.
