Zaznacz stronę
Najlepszy Przyjaciel i Wsparcie

Najlepszy Przyjaciel i Wsparcie

Wokół sami szczęśliwi ludzie a ja siedzę w domu, nic mi nie wychodzi. 

 

Co o sobie myślisz? Jak widzisz Siebie? I czy w ogóle masz chwile, by spojrzeć..

W wiecznym zatroskaniu, poświęceniu..

Ze swoimi ukrytymi i utrwalonymi przekonaniami:

„Wokół sami szczęśliwi ludzie a ja tylko siedzę w domu, nic mi nie wychodzi.”

 „Nic dobrego mnie już nie spotka”, „do niczego się nie nadaję”.

 

 

Opiekując się ciężko chorym dzieckiem 24h/dobę nietrudno popaść w takie myślenie.

Ciągle te same czynności, w głowie brak perspektyw na przyszłość.

Coraz mniej sił i masa problemów.

Codzienne towarzyszenie dziecku w jego trudnościach.

Samotność, wyobcowanie, frustracja.

Brak motywacji by dostrzec… SIEBIE.

Nastrój i Samoocena lecą w dół.

Tak nie musi być.

Jeśli odnajdziesz Przyjaciela i Wsparcie.

W samej/ym sobie.

 

Mów do siebie z serdecznością, z wyrozumiałością. Jak do bliskiej osoby.

Bez biczowania za rzeczy, które Ci nie wyszły.

Doceń to, co zrobiłaś. Drobnostki z których składa się życie.

Zauważ… jest tego więcej niż przypuszczałeś/aś.

 

TO MYŚL JEST DŹWIGNIĄ DO ZMIANY. WŁASNEJ I OTOCZENIA.

DROGĄ DO SZCZĘŚCIA, KTÓREGO BYĆ MOŻE BRAKUJE.

 

Usłysz głos który do siebie kierujesz. Czy jest serdeczny? Czy podobne słowa powiedziałbyś/abyś bliskiej osobie?

Czy widzisz dobre rzeczy czy tylko punktujesz swoje słabości?

Czy dotrzymujesz sobie słowa? Że wygospodarujesz czas dla tej zmęczonej osóbki, która spogląda na Ciebie z lustra. Że powiesz jej: „dasz radę, nie z takimi trudnościami już sobie radziłeś/aś”

 

Twoje myśli i przekonania o sobie samym mają wielką moc.

Wpływają na Ciebie, na Twoje zachowania ale też na innych.

Ludzi, którzy traktują nas tak, jak im na to pozwalamy.

Jak sami o sobie myślimy.

Jeśli brakuje nam szacunku, jeśli zawsze stawiamy siebie na ostatnim miejscu.. świat wokół do tego przywyknie.

Nawet jeśli to ludzie, którzy kochają, którym zależy na Tobie.

I zanim z bólem stwierdzimy, że on/a mnie nie szanuje, nie docenia, warto zadać sobie pytanie: czy sam/a siebie szanujesz i doceniasz? Czy jesteś dla siebie dobry/a? Czy jesteś ważny/a? Czy dotrzymujesz sobie słowa?

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Szczęście i spokój zależą od nas samych.

Szczęście i spokój zależą od nas samych.

Dostrzec samego Siebie.

Zadbać o Siebie.

 

„Wy to się ciągle bawicie, tak na Was patrzę w tym Internecie to zazdroszczę takiego życia”,

„Żal mi Was strasznie, nie dałbym/abym rady tak patrzeć codziennie jak dziecko cierpi”.

 

Ile osób tyle spostrzeżeń.

Tyle doświadczeń, poglądów i ocen.

Opinii może być wiele. Są one wybiórcze.

Dlatego najważniejsze jest to, jaką sami przyjmiemy postawę wobec tego,

co nas w życiu spotyka.

Łatwo jest zostać mentalnie bezbronną ofiarą, która czuje się gorsza.

Albo przyjąć postawę roszczeniową, bo przecież mnie i dziecku wszystko się należy.

Dziecku, które wiele przeszło. Doświadcza swojej niepełnosprawności w każdej chwili, relacji, sytuacji życiowej.

Można się użalać nad samą/ym sobą.

Żądać odpowiedzialności od innych ludzi za to, co dzieje się w moim życiu. I za to jak się czuję.

Szukać winnych.

Odczytywać komunikaty innych ludzi jako niechęć, obrzydzenie do choroby.

Czuć, że jestem mało znacząca/y, mało wartościowa/y.

 

Szczęście i spokój w dużym stopniu zależne są od nas samych.

Zamiast szukać problemu na zewnątrz warto spojrzeć na to, co w moim sercu i w myślach.

Mieć dystans i zrozumienie, które pozwolą z większą pewnością siebie przejść do działania.

W obszarach w których można działać.

Zrozumieć perspektywę innych osób. W życiu każdego człowieka są wspaniałe momenty i te których nie chcemy pamiętać.

Każdy z nas ma inne życie, inaczej się w nim czuje.

Nie porównywać kto z nas ma gorzej czy lepiej.

To droga donikąd.

 

Być osobą wyrozumiałą dla innych ale także dla siebie.

Widzieć swoje starania i to, jak wiele nadal mam.

Gdy problemy nadal przerastają i trudno patrzeć ze spokojem nie bać się terapii, czasem leków. Bywa, że to pierwszy kok do wyzwolenia z marazmu i niechęci.

 

Każdy ma prawo i umiejętności żeby:

DOSTRZEC SAMEGO SIEBIE, ZADBAĆ O SIEBIE.

Widzieć różne strony swojego życia. Przejąć za życie odpowiedzialność.

Widzieć się nawzajem. Bo jesteśmy na tym świecie po to, by być z innymi ludźmi.

 

Poczucie szczęścia, miłość do życia, ludzi, do siebie jest największą nagrodą pracy nad swoimi myślami, stoickim spokojem.

I wtedy to, jak postrzegają nas ludzie zaczyna mieć drugorzędne znaczenie.

 

fot. Natalia <3

 

 

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Czyja to wina ??

Czyja to wina ??

Jedyne rzeczy, które kiedykolwiek masz to te, które trzymasz w sercu.

 

 

Rodzic dziecka ciężko chorego staje się specjalistą od własnego dziecka.

Czy chce czy nie.

Czy potrafi czy też nie.

Czy ma możliwości intelektualne, materialne, pomocowe, zdrowotne czy też nie.

Jego decyzje i działania nie zawsze są perfekcyjne.

Nawet jeśli kocha swoje dziecko najmocniej na świecie.

 

Czy można mieć poczucie winy że być może wybrałam/em nienajlepszą drogę leczenia, edukacji, rehabilitacji..?

Że moje dziecko mogłoby być teraz w lepszym stanie, miałoby lepiej gdyby nie tamta decyzja?

TAK!

Dziś moje decyzje dotyczące wyboru miejsca leczenia Jagienki pewnie byłyby inne.

Przez pewien czas poczucie winy było bardzo duże.

Co by było gdyby..

Ale wiem też jakie były okoliczności tamtego wyboru.

I że po leczeniu pojawiły się nowe.

 

W pewnym momencie uwalniające stały się słowa:

PRAWDOPODOBNIE ZROBIŁAŚ/EŚ WSZYSTKO CO NALEŻY.

Z MOŻLIWOŚCIAMI, SIŁAMI, WIEDZĄ JAKIE MIAŁAŚ/EŚ W TAMTYM CZASIE.

 

Tak jest w życiu, z każdą dobrą i złą decyzją.

Są też decyzje, które nie sposób zakwalifikować do prostego podziału na dobre i złe.

I ?poczucie winy ani nie zmieni przeszłości, ani nie uczyni mnie lepszym człowiekiem?.

 

Jak żyć bez poczucia winy? Skupiając się na dniu dzisiejszym i przyszłości.

Być może pełnej zagadek ale wartej wyobrażenia i skonkretyzowania.

Nie mamy już wpływu na decyzje które podjęliśmy.

Mamy za to wpływ na dzień dzisiejszy, na miłość do siebie, dziecka, najbliższych.

Na życzliwość do spotykanych osób.

Na własne plany. Niech będą odważne.

 

W sytuacji gdy jasne jest, że to ktoś nas skrzywdził…

Uraza jest czymś naturalnym.

Ale żywienie jej zabiera człowiekowi wolność.

I milowym choć niejednokrotnie najtrudniejszym krokiem jest odcięcie się od osób, które krzywdzą.

Mentalnie, fizycznie.

 

Zawsze znajdzie się ktoś/coś kogo można obwiniać:

Jestem chory/a przez geny, Boga, przodków.

Nie radzę sobie z informatyką bo geny, bo nie mam zdolności, bo miałam słabą nauczycielkę.

Mam słabą pracę przez rodziców, szkołę, trudne życie..

 

Pielęgnowanie nienawiści i złych emocji do kogokolwiek sprawia, że nasze myśli ciągle są zajęte. Osobami, zdarzeniami z przeszłości. Że myślami ciągle jestem w tamtym miejscu, przy osobie/ach do których mam żal.  

Zabierając sobie potrzebną do życia i szczęścia energię.

Czy tego chcę? Absolutnie nie. Świadomie wybieram to, co chcę żeby ze mną było.

Bo „jedyne rzeczy, które kiedykolwiek masz, to te, które trzymasz w sercu? Bruce Coville

 

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością

Rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością

Dzieci są jak statki. Muszą wyjść w morze i doświadczyć własnych burz (…)

 

 

 

Żeby było lekko, łatwo i przyjemnie.

Bo przecież moje dziecko zasługuje na to, co najlepsze. Jest z natury dobre, samo nikogo by nie skrzywdziło. Potrzebuje lubiących i akceptujących go rówieśników. Tak wiele w życiu już przeszło.

Niech chociaż na spotkaniach z rówieśnikami zawsze będzie super. 

Dlaczego więc zdarza się, że złości się lub płacze? Albo przeżywa smutek?

Bo łzy i niezadowolenie są czymś naturalnym.

Podobnie jak pierwsze zauroczenia i rozczarowania miłosne.

Człowiek musi je przeżyć w kontekście innych osób.

 

Wszystko ma sens. Gdy człowiek uczy się życia i rozwija.

I gdy wie, że ma obok kogoś, kto kocha. Mądrze kocha.

 

?Dzieci są jak statki. Muszą wyjść w morze i doświadczyć własnych burz. Ale niech nie zapominają, że rodzice są jak porty, do których zawsze mogą wrócić, aby naładować baterie i znów wyruszyć przed siebie.?

Dziecko z niepełnosprawnością również.

Pomimo ograniczeń, barier utrudniających kontakty rówieśnicze.

 

Przystosowanie do życia w grupie może trwać dłużej.

Nie można oczekiwać, że rozwój społeczny dziecka z niepełnosprawnością będzie doskonale zharmonizowany z wiekiem.

Warto to zaakceptować i stwarzać jak najwięcej warunków do uspołeczniania.

Do samodzielnego wypływania w morze…

To normalne, że wiele osób, w tym równolatków, nie zrozumie niektórych dylematów i problemów. Bo do tego potrzeba silnej empatii. Nie każdy ją ma, nie każdy potrafi ją z siebie wykrzesać akurat w danej chwili.

 

Dlatego.. uczę Jagienkę, by mieć jak najmniej oczekiwań od ludzi.

Nie szukać akceptacji i poczucia wartości u innych. A z własnego działania, rozwoju, postawy.

Nie stronić od kontaktów, w których można doznać niepowodzeń.

Być blisko siebie.

Kochanie.. Nie przesadzasz, nie wymyślasz. Ważne jest to, co czujesz w sercu. Bądź sobą, blisko swojego serca. Działaj tak, by umieć spojrzeć sobie w oczy. To co czują inni jest równie ważne. Wiem, że jesteś dobry/a. Z Twojej postawy wynika Twoja moc i siła. Wszystko minie, trudne sytuacje też.

Im bardziej kochamy siebie i innych, tym więcej miłości wnosimy do świata, wśród swoich przyjaciół. Nie oceniamy, nie odrzucamy, jesteśmy bardziej otwarci.

I dobrze być sobą, nawet gdy normy społeczne nie są przestrzegane.

Jak nauczyć dziecko bycia blisko siebie? OD SIEBIE.

Zwłaszcza gdy z powodu niepełnosprawności spędzamy wspólnie tak wiele czasu.

Będąc przykładem asertywności, dobrego traktowania, słuchania własnego głosu i intuicji. Można się tego nauczyć.

I jak najwięcej rozmawiać.

A potem ? ograniczyć swoją obecność przy dziecku do niezbędnego minimum.

W życiu nie zawsze bezproblemowym i uśmiechniętym.

Pamiętając, ze obecność rodzica, nawet tego lubiącego młodzież i dobrze się z nią bawiącego, często deprymuje i wstrzymuje rozwój społeczny naszego dziecka.

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki

Twoja depresja jest niczym przy mojej

Twoja depresja jest niczym przy mojej

Tak łatwo obrazić się na świat i ludzi

 

 

 

Dwoje dzieci. Jedno biega nieporadnie i uśmiechając się rozkosznie woła ?mamo?. Drugie nie ma siły, by podnieść główkę, pewnie nigdy nie wypowie słów, które byłyby zrozumiałe.

Jednemu wszystko przychodzi z łatwością, Twoje od chwili narodzin ma pod górkę. Zamiast beztroskich dni w domu szpital i nowe diagnozy. Problem z przełykaniem, wodzeniem oczkami. Niechętne spojrzenia ludzi gdy pojawiacie się na placu zabaw.

 

 

Tak łatwo obrazić się na świat i ludzi.

Bo to, co przeżywa rodzic dziecka z niepełnosprawnością jest trudne.

Serce boli, pewnych rzeczy nigdy nie uda się osiągnąć – diagnoza jest bezwzględna. Nie pomagają ludzie, którzy dziwnie patrzą i ich szept o Was, tak sceniczny, że Twoje dziecko i Ty słyszycie niemal każde słowo.

Dobrze to poczuć, by potem się z tym zmierzyć. Wkurzyć się, wypłakać.

Nie warto tylko… ostawać się w tym bólu.

Ludzkie słowa o mnie są ludzkie, a nie absolutne. To doświadczenia wykreowały takie a nie inne poglądy, nie pozwalają zrozumieć mojej sytuacji. Odcinam się od nich. W obliczu nieprzychylnych słów można zwyczajnie mieć ogromny dystans.

 

 

Wielu ludzi ma pokusę, by porównywać dziecko z innymi

„A moje już zjada normalne obiadki, Ty jeszcze karmisz słoiczkami??!”

„To Twoje już raczkuje??”

 

A ja przyjmuję, że każde ludzkie życie jest jedyne w swoim rodzaju, podobnie jak jego rozwój i przebieg.

Każdy z nas ma inne zadania, obowiązki, wyzwania. Inne smutki i radości.

 

I jedyne z kim warto się porównywać to ze samą sobą. Sprzed lat.

Nie poddawać w obliczu tego, co nieosiągalne. Choć pełnia zdrowia osiągalna nie jest, są rzeczy na które mam wpływ.

Zatrzymać się i pomyśleć: co jest możliwe dla mnie i dla dziecka a co zdecydowanie nie jest?

 

 

Może moje dziecko będzie miało mniej czasu na życie. A o przyszłości mogę myśleć tylko z nieśmiałością.

Niepewność jest tak mocno wpisana w życie.

W życie? każdego człowieka.

Nie warto z nią walczyć. Lepiej zaakceptować.

I wyzbyć czegoś, co jest gorsze: paniczny strach przed tym, co niepewne.

 

 

Zachować spokój ducha.

By spokój zapanował również w domu.

 

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.

Jak w naszej prozaicznej sytuacji sprzed lat:

– Oj boli boli boli kolanko?

– Gdzie boli? Mogę dotknąć? Pomasować?

– podlapać a nie pomasować

 

 

Choroba dziecka to nie powód, by zamykać się w swoim kokonie, skupiać jedynie na własnych przeżyciach. Odsuwać od ludzi. Bo ?Twoja depresja jest niczym przy mojej?.

 

Pozwól sobie być sobą. Pozwól innym być wyjątkowymi.

Wspólnie ciesz radościami, smuć smutkami.

Różnymi od moich, ale nie mniej godnymi.

Jeśli marzysz, by moje dziecko spotykało na swojej drodze dobrych i życzliwych ludzi to sam/a taki/a się stań.

To prosta droga by oswoić ludzi z chorobą. By życzliwość wracała. Do mnie i do dziecka.

By spoglądać z zachwytem na cudze dzieci i ich umiejętności.

One również potrzebują ciepłych spojrzeń i miłości.

 

 

fot. Agnieszka Bohdanowicz

 

 

 

 

 

Można zacząć od wyrozumiałości w stosunku do siebie. Od akceptacji gorszego dnia. Bo gorsze dni są.. ludzkie. Złym nastawieniem, pretensjami i narzekaniem nie odbierać sobie resztek sił.

Wykrzesać choć odrobinę czasu. Może na odpoczynek, może choć na parę minut z kubkiem herbaty.

Dać sobie uwagę, posłuchać myśli. Przyjąć te złe i smutne, bez oceniania.

A może wykrzesać czas na marzenia. By w sercu zrobiło się ciepło.

Dostrzec najprostsze rzeczy, z których mogę się cieszyć.

Wygodne łóżko, słońce, to że oddycham ja, oddycha moje dziecko.

 ?Wdzięczne serce jest magnesem, które przyciąga cuda? A. Maciąg

 

 

Zadbać o Siebie ... Małymi kroczkami

Dla kogo? Dla dziecka? Dla innych?

To, że dla dziecka było pierwszym i jedynym argumentem, który kiedyś mnie przekonał.

Dziś wiem, że warto też dla Siebie.

Że miłość, docenienie mogą płynąć ze mnie.

Gdy staram się działać najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą.

Gdy nie chcę już być kimś innym, jestem autentyczna.

Czy jest ktoś obok czy też nikogo nie ma.

Już nie czekam na wdzięczność i oklaski.

Nie analizuję, jak inni na mnie spojrzą. I czy w ogóle spojrzą.

A jak spojrzą i dadzą słowa wsparcia? szczerze się ucieszę. I jeszcze bardziej docenię.

Bo miłość jest we mnie.

 

To, co mam w sobie, w swoim sercu.. będę w stanie dać innym, dać ukochanemu dziecku.

Jeśli sam/a zaopiekuję się sobą, w dłuższej perspektywie będę mógł/a zaopiekować się kimś innym.

Jeśli sam/a zrozumiem siebie, własne potrzeby będę umiał/a prawdziwie rozumieć potrzeby ludzi.

Jeśli znajdę czas, by posłuchać siebie, bez oceniania, będę umiał/a prawdziwie słuchać innych. Będę dobrym rozmówcą.

A ?Prawdziwa rozmowa to miłość bliźniego? /F. Karzełek/  Czy to nie pięknie?

Jeśli będę umiał/a kochać siebie, ze wszystkimi zaletami i wadami, z wyrozumiałością,

pokocham też niedoskonały świat.

Podług ponadczasowych słów: ?Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO?

 

P.S. Za spontaniczne zdjęcie dziękuję Małgosi Bajur - wspaniałej mamie Oliwierka

 

 

 

 

I tak będzie skazane na innych.

Jeśli dorosłość będzie mu dana...

 

Wiem, jak łatwo dopuścić takie myślenie. Zwłaszcza, gdy dziecko wymaga pomocy hospicjum.

I jak trudno być bierną, gdy dziecko samo próbuje. Z bólem kręgosłupa, problemami z oddechem.

 

Są różne niepełnosprawności i różne ograniczenia. Ale…

KAŻDY CZŁOWIEK chce być częścią wspólnoty.

Chce mieć plany, wyzwania. Radość i satysfakcję z autonomii lub jej skrawka .

Cieszyć się sukcesami.

Nawet jeśli to drobiazg jak złożenie drobnej odzieży czy posypanie ciasta cukrem pudrem.

Każdy chce czuć się ważny. Planować i czekać na realizację tych planów.

Nie tylko brać ale też dawać.

 

Nikt nie zna dziecka tak jak rodzic.

Gdy spojrzymy z lekkim dystansem, wiemy doskonale, gdzie można przesunąć granice samodzielności.

Warto o niej rozmawiać. Nawet jeśli kontakt w chorobie nie jest łatwy.

W szczerości, bliskości.

Wyznaczać listę zadań a wśród nich priorytety. Podzielić obowiązki.

 

 

Dla każdego/ej z nas bolesny jest w życiu brak działania.

A w konsekwencji brak wiary w siebie, brak świadomości słabych i mocnych stron.

Brak poczucia własnej wartości. Czy tego chcę dla swojego dziecka?

Tak duże są radość i satysfakcja z podjętego działania.

Nawet gdy nie będzie zrealizowane w 100 %.

Poczucie spójności z innymi dziećmi gdy okazuje się, że „ja też miałam/em coś do powiedzenia”.

A z biegiem czasu to autentyczna pomoc.

Gdy dziecko potrafi ogarnąć swoją najbliższą przestrzeń, gdy samodzielnie umyje zęby, ciało.

I ma wpływ na tworzenie własnej, autonomicznej przestrzeni.

Najpierw w bezpiecznym zakątku własnego domu.

 

 

Często rodzic musi zacząć od Siebie. Odnaleźć sens, pokonać poczucie niemocy, depresję.

By później razem z dzieckiem popłynąć we wspólnych działaniach i planach.

I poczuć matczyne/ojcowskie spełnienie.

 

 

 

 

 

 

Bądź z nami

Poznaj nas i dołącz do naszych znajomych. Bądź z nami w ważnych wydarzeniach i w celebrowaniu codzienności.

można dawać wszystko ponad siły mama jagienki